Po dziś dzień po zbójnikach pozostało w folklorze słownym wiele legend o fundacjach sakralnych, jakich rzekomo dokonali. Motyw ten jest bardzo powszechny w całych Karpatach polskich. Właśnie tutaj istnieje wiele obiektów sakralnych, które albo wznieśli sami zbójnicy, albo przekazali zrabowane dobra na rzecz ich budowy. Pobudki, jakimi się kierowali, przeważnie były bardzo podobne. Jedni fundowali kościoły, częściej przydrożne kapliczki w podzięce za uzdrowienie lub ocalenie bliskiej osoby. Inni w wyniku napomnienia bądź nawrócenia próbowali odkupić winy za niegodne występki, których dokonali. Niestety informacje to nie mają potwierdzenia w źródłach pisanych.
Jedna z legend o podobnym wątku opowiada jak zbójnicy wybudowali kościół w Lipnicy[1]. Pewnego dnia przybyli oni późnym wieczorem do spokojnej niewielkiej wsi. Zapukali do drzwi plebanii. Ksiądz je odryglował i ujrzał uzbrojonych po zęby chłopów. Ci się pokłonili i z szacunkiem wyjawili powód swojej wizyty. Przyszli prosić o ostatnią posługę dla chorego. Ksiądz nie był pewien czystych intencji przybyszów, nie miał jednak wyboru i przystał na ich prośbę. Udał się tylko do drewnianego kościółka po wiatyk[2]. Gdy wyszedł z kościoła, zbójnicy wpakowali go do worka i tak zanieśli kapłana do chorego. Po długiej podróży dotarli do celu. Na miejscu pomogli kapłanowi wydobyć się z wora, po czym zaprowadzili go do pieczary. W głębi niej leżał chory, a obok niego siedział posmutniały i zatroskany harnaś. Owym pacjentem okazała się być jego kochanka. Kiedy ksiądz skończył swoją powinność, zbójnicy wpakowali go do wora i zanieśli do wsi. Na miejscu kapłan dziękował Stwórcy, że uszedł z życiem z całej sytuacji. Gdy minęło lato, a pasterze zeszli z gór z owcami, ponownie do drzwi kapłana ktoś zastukał. Kapłan otworzył je i ujrzał uzbrojonego, schludnie odzianego harnasia. Był to ten sam, którego widział w pieczarze u boki chorej frajerki. Położył na podłodze tobół z drogocennymi przedmiotami i podsunął go plebanowi w podzięce za uzdrowienie kobiety. Tak się harnaś Niebu chciał odwdzięczyć za życie ukochanej.
Najprawdopodobniej drewniany kościółek, do którego mieli przybyć zbójnicy, znajdował się w Lipnicy Wielkiej na Orawie. Został rozebrany w pod koniec XVIII w. i sprzedany do pobliskiego Chyżnego. Zanim to jednak nastąpiło – według legendy – za owe zbójnickie dukaty w pobliskim miejscu wybudowano murowany kościół parafialny pw. św. Łukasza, który poświęcono w 1769 r. i który znajduje się tam do dziś. Podobne opowiadania o fundacji zbójnickiej krążą na temat kościółka cmentarnego św. Anny w Nowym Targu, gdzie zbójnicy mieli umieścić na ołtarzu zrabowany na Węgrzech obraz św. Anny; o kościółku w Dębnie Podhalańskim, wzniesionym przez zbójników w miejscu, gdzie ukazał im się na dębie św. Marcin z napomnieniem; czy też o kaplicy pw. św. Jana Chrzciciela w Zawoi Policzne u stóp Babiej Góry. Kapliczka pochodzi z końca XVII lub początku XVIII w. Jest wymurowana z polnego kamienia, otynkowana i nakryta gontowym dachem. Powstanie kościoła w Dębnie Podhalańskim datowane jest na koniec XV stulecia. Trudniej określić datę powstania kościoła w Nowym Targu, bowiem informacje na ten temat są rozbieżne. Oba kościoły znajdują się na Szlaku Architektury Drewnianej, który obejmuje ponad 250 obiektów sakralnego i świeckiego budownictwa drewnianego w południowej Małopolsce. Kościół w Dębnie Podhalańskim jest unikatowy w skali świata, bowiem wraz z trzema małopolskimi kościołami: w Lipnicy Murowanej, Sękowej i Binarowej został wpisanych na listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Naturalnego UNESCO w 2003 r. W okresie letnim część z obiektów jest udostępnionych do zwiedzania, a w wybranych kościołach odbywają się już od kilku lat kolejne edycje cyklu koncertów „Muzyka zaklęta w drewnie”.
[1] W oparciu o „Legendy babiogórskie” autorstwa dr Urszuli Janickiej-Krzywdy.
[2] Komunia udzielana umierającemu.