Pan tygrzyk jest podobnie ubarwiony, ale odstaje od swojej połowicy wielkością. Ledwo parę milimetrów długości. Biedaczyna nie przeżywa nocy poślubnej obowiązkowo zjadany na deser przez wybrankę serca. Szansa spotkania samczyka tygrzyka jest więc bardzo mała.
Duża pajęczyna rozpięta gdzieś w gąszczu gałązek na suchych łąkach wyróżnia się wielkością i pionowym wzmocnieniem z grubszych nici w kształcie zygzaka. To swoisty znak rozpoznawczy tygrzyka. Niegdyś tygrzyki były w naszym klimacie bardzo rzadkie, ale ostatnimi laty ich liczebność szybko rośnie. Okazało się nawet, że uważane za ciepłolubne pająki pojawiły się w północnych częściach Europy. Wygląda na to, że klimat się ociepla.
Moja pani tygrzykowa mieszkała przez dwa dni w słoiku, gdzie na patyczkach rozpięła sobie miniaturową pajęczynę. W tą siateczkę wrzucałem jej raz po raz złapane muchy, by sprawdzić, jaki ma apetyt. Oj spory… Pożarła kilka dorodnych much na jedno posiedzenie, po czym natychmiast zabijała każdą następną. Skromny zapasik na czarną godzinę. Arystokrata z wyglądu i żarłok w obyciu.