pokaż na mapie pomniejsz mapę pełny ekran > <
rozszerz mapę >

Zimny owad

W pierwszej chwili wziąłem go za komara, ale opamiętanie przyszło natychmiast. O tej porze roku, po pierwszym mrozie i śniegu, komary raczej nie latają. czytaj więcej

Ze złapaniem latającego owada nie miałem najmniejszego problemu. Latały nad drogą w gęstych rojach. Kiedy ostrożnie rozchyliłem palce, mój więzień leżał jak martwy z wyciągniętymi do góry chudymi nóżkami. Miało to dobre strony, bo mogłem go sobie dokładnie obejrzeć. Komaropodobny stworek o przydymionych nieco skrzydełkach. Nie dopatrzyłem się w nim groźnej elegancji znanego krwiopijcy, jak również uzbrojenia w groźną kłujkę. Położony na śniegu szybko odzyskał wigor i raźno pomaszerował przed siebie. Gdzieś w zakamarkach pamięci krążyła nazwa dziwacznego owada… Tak! Oczywiście: zimień! Zimien chłodolub!

Kiedyś już się spotkałem z zimieniem chłodolubem, niesamowitym owadem gustującym w zimnych porach roku. Nie przeszkadzają mu płaty śniegu i nawet spadający niżej zera słupek rtęci nie powstrzyma miłosnych igraszek, albowiem kłębiące się w mglistym powietrzu roje zimieni przedłużały gatunek. Lada chwila samice wylądują na ziemi i złożą do gleby jajeczka. Na wiosnę wylęgną się z nich robakowate larwy. Spokojni jarosze i zjadacze martwych resztek.

No dobrze, ale dlaczego wybrały tak niespotykany w świecie zmiennocieplnych istot żywot? Dla spokoju. Zniknęły nietoperze, pająki i większość owadożernych ptaków. Nikt zimieni nie jada. Może tylko sikorka skubnie kilka sztuk, ale cóż to znaczy wobec nieprzeliczonych rojów.

Komentarze
Musisz być zalogowany. Jeśli nie masz jeszcze konta zarejestruj się!
Zdjęcia