Czekając na ofensywę Francuzów, goście Jana Targosza grali w szachy i w karty. W niedzielę cieszyli się z wizyt krewnych przynoszących wieści „z dołu”.
Na Sadybie (przysiółek pobliskiej wsi Targoszów) stoi metalowy krzyż. Jak mówią miejscowi, pochowano pod nim partyzanta, który zginął wyjątkowo – nie z ręki wroga. Kiedy wracał do leśnej kryjówki, został omyłkowo raniony przez swoich. Obawiali się, że zacznie „sypać” wypytywany przez Niemców o postrzelenie, więc dobili go.
Ciekawostka: pobliski szczyt jest jedynym na świecie, któremu nadano nazwę upamiętniającą Papieża-Polaka. Wędrował okolicznymi szlakami już jako dziecko.