Ruch konspiracyjny, którego początek wziął się z potrzeby ukrywania ludzi planujących ucieczkę przez Węgry do Francji, miał w Gorcach swój początek tuż po rozpoczęciu wojny, w październiku 1939r. Na Turbaczu działał punkt przerzutowy i azyl dla uciekinierów, którym groziła śmierć z rąk wroga. Z tym miejscem najmocniej kojarzy się postać Józefa Kurasia, ps. Orzeł, dowódcy oddziałów walczących przeciwko Niemcom i radzieckim komunistom.
Józef Kuraś, urodzony w Waksmundzie w rodzinie związanej z ruchem ludowym, w czasie kampanii wrześniowej walczył w 1. Pułku Strzelców Podhalańskich. Wiosną 1943 r. grupa Kurasia była jedynym oddziałem pozostałym po Konfederacji Tatrzańskiej. Znaleźli dla siebie miejsce na Hali Długiej (49°32′43″N 20°07′47″E) pod Turbaczem.
Rozpracowanie grup partyzanckich Niemcy powierzyli dwójce agentów: Benalowi i Kruszewskiemu. Zdemaskowani przez oddział „Orła” na Polanie Gabrowej agenci zostali rozstrzelani. Okupant przystąpił do zemsty. Mieszkaniec Waksmundu – Jan Czubiak, sterroryzowany przez Niemców wskazał na Kurasia jako na wykonawcę wyroku wykonanego na zdrajcach. W czerwcu 1943 r. w odwecie zamordowano ojca, żonę i 2,5-letniego syna Józefa Kurasia, a jego dom spalono. Przyjął wtedy nowy pseudonim - „Ogień”.
Dużym ułatwieniem dla partyzantów było połączenie telefoniczne schroniska na Turbaczu z prywatnym domem Batkiewiczów (gospodarzy schroniska) na Kowańcu. Ta „gorąca linia” wielokrotnie ratowała życie akowcom oraz uchodźcom z okupowanego kraju. W lipcu 1943r. Niemcy odkryli tajną linię i wydali rozkaz pacyfikacji schroniska. Partyzantów zdołała ostrzec młoda, dzielna dziewczyna z Obidowej - Albina Białoń. Przypłaciła to śmiercią. W miejscu, gdzie zginęła – na Hali Długiej – stoi krzyż.
Schronisko PTTK na Turbaczu znajduje się na zachodnim końcu Hali Długiej, na polanie Wolnica.