Długość korytarzy: 433 m
Deniwelacja: 19 m
Wysokość otworu n.p.m.: 903 i 906 m
Położenie: Beskid Wyspowy, Łopień
Do jaskini możemy dojść z Dobrej (PKP) zielonym szlakiem na Łopień. Dochodzimy nim na okazałą, podszczytową Polanę Mycodrówka. Potem skręcamy na północny wschód szlakiem czarnym. Droga skręca na prawo, my natomiast idziemy prosto (na N), nieco w dół, zanikającą ścieżką. Po stu kilkudziesięciu metrach zauważamy rozpadliny i niewysokie ścianki skalne. Tam poniżej, wśród drzew jarzębiny, znajdują się otwory Jaskini Zbójeckiej w Łopieniu. Dojście bez trudności.
Zwiedzanie głównego ciągu bez większych problemów, natomiast przejście wszystkich partii jaskini jest uciążliwe (ciasno). Ponadto pokonanie wprost Komina Prezesa wymaga 10-metrowej wspinaczki ścianą (ślisko, stopień trudności II, przydatna lina).
Trzeba pamiętać, że zwiedzanie Jaskini Zbójeckiej w miesiącach zimowych, kiedy w grocie hibernują nietoperze, jest zabronione. Niepokojenie tych chronionych ssaków w okresie snu zimowego może przyczynić się do ich śmierci, gdyż wymuszona aktywność stanowi wtedy zbyt duży wydatek energetyczny. Sama obecność człowieka w niewielkiej salce prowadzi do podniesienia się temperatury i w konsekwencji – do obudzenia "gacków".
Pierwsze informacje o jaskini na Łopieniu zawarte są w legendzie o Łopieniu-Złot opieniu, zapisanej przez Stanisława Pagaczewskiego: podobno w czasach „gdy naczelnik Kościuszko wojował pod Racławicami”, na Łopieniu pasał owce „góral z Chyżówek”, niejaki Ambroży. Pewnego dnia, kiedy Ambroży drzemał, ziemia się zatrzęsła i pokazała się „ciemna czeluść”, z której wyleciała ogromna sowa. Przełamując strach, Ambroży wszedł do środka i znalazł się w wielkiej, jasnej grocie, w której stała olbrzymia skrzynia pełna złota – skarb zbójników. Obok rosło szczerozłote drzewo. Ambroży wybiegł po siekierę, by zrąbać drzewo i zabrać bogactwo do domu. Ale gdy wrócił z siekierą, przed grotą stał strażnik skarbu, który zakazał Ambrożemu wstępu do jaskini mówiąc, że „tylko ten stanie się właścicielem skarbu, kto w całości użyje go na otarcie łez ludziom biednym i nieszczęśliwym, nic nie zatrzymując dla siebie”. Po czym wszedł do jaskini, a otwór zniknął bez śladu. Po raz pierwszy o istnieniu na Łopieniu „jaskini zbójeckiej” wspomniał Kazimierz Sosnowski w roku 1914, ale nie podał dokładnie miejsca, gdzie się ona znajduje. Z kolei autor jedynej jak dotąd monografii jaskiń Polski (1954 r.), Kazimierz Kowalski, nie odnalazł jej i stwierdził, że jaskinia „obecnie jest zasypana”.