Na początku były Pieniny i nikt dokładnie nie wie, skąd wzięła się ta nazwa. Być może jest ona śladem celtyckiego osadnictwa sprzed blisko dwóch i pół tysiąca lat. Świadczyło by o tym podobieństwo tej nazwy do Apeninów, gdyż rdzeń „pen” w jednym z narzeczy miał oznaczać górę. Ludność miejscowa z dawien dawna zwała tak polankę poniżej dzisiejszego szczytu Trzech Koron. Nazwę tę naturalnie rozciągano na masyw góry, a później na całe pasmo.
Ale zapewne wraz z przybyciem w początkach XVIII w. zakonników kamedulskich do Czerwonego Klasztoru, zaczęła funkcjonować nazwa alternatywna. Mnisi ci pochodzili bowiem z włoskiej kongregacji spod Perugii i wszystkie nowe ośrodki mianowali: Eremus Conventus Montis Coronae (Pustelnia Góry Koronnej). Osiedli w dawnym klasztorze kartuzów u stóp góry, która swym kształtem jak żywo przypominała kształt korony, zaczęli upowszechniać nowe określenie szczytu. W XIX w. nieraz ogarniano tą nazwą całe „Góry Koronne”, czyli Pieniny.
Nazwa Korona powszechnie funkcjonowała na mapach, w opisach i mowie okolicznych mieszkańców. I oto nagle, blisko 150 lat temu pojawiła się konkurencja: Trzy Korony. Nikt dokładnie nie wie, kto i dlaczego wpadł na pomysł, by przechrzcić nazwę tej znanej góry. Upowszechniła się za sprawą ważnej publikacji – pierwszego tatrzańskiego bedekera. Wydany w 1860 r. Przewodnik w wycieczkach na Babią Górę, do Tatr i Pienin, autorstwa pionierskiego krajoznawcy ks. Eugeniusza Janoty, zawierał już nową wersję. Czy to błąd samego autora, czy zapis alternatywnej nazwy już funkcjonującej - nie wiadomo. Za sprawą autorytetu Janoty nazwa zaczęła się powszechnie przyjmować, wypierając dawną. Najciekawsze było jednak to, że wielu uznanych geografów, opisując masyw Trzech Koron, popełniało kolejne błędy przy opisie góry. Miejscowi górale i podróżni uzasadniali nową nazwę, nadając liczbie „trzy” jakąś szczególną symbolikę. Choć, gdy się dobrze przyjrzeć, iglic na szczycie Korony widnieje nie mniej niż… 9!