Ujście Doliny św. Antoniego u brzegów Dunajca, z widokiem na główny masyw Pienin, było idealnym miejscem na kartuską pustelnię. Surowa reguła tego zakonu nakazuje mnichom modlitwę, milczenie i ascezę (co świetnie ukazuje znany dokument Wielka cisza). Tam właśnie w XIV w. wybudowano klasztor i sprowadzono zakonników. Zarządzający majątkiem 10 wsi, otoczony obronnym murem, padał łupem husytów i rabusiów, by podupaść i w połowie XVI w. zostać zamkniętym.
W początkach XVIII w. sprowadzono tu z Włoch mnichów kamedulskich. Klasztor stał się wtedy ważnym centrum kulturalnym. To tutaj po raz pierwszy przetłumaczono Biblię na język słowacki i opracowano łacińsko-słowacki słownik. Tutaj też działał słynny zielarz i legendarny konstruktor latającej machiny, brat Cyprian. Kościół przebudowano w stylu barokowym, a ściany pokryto polichromiami. Wtedy zapewne, z racji koloru dachówek, zyskał miano Czerwonego Klasztoru. Pamięć ludowa przechowała też obrazy pazernych mnichów, prowadzących spory z właścicielami Czorsztyna o połów ryb w Dunajcu. Pod koniec tego stulecia zakon skasowano. Budynki klasztorne i kościół podupadły.
W XIX w. istniała tam karczma, odwiedzana przez gości szczawnickich. Obecnie odrestaurowany, obiekt stanowi muzeum i cel licznych wycieczek. Ostatnio miejsce to spopularyzował film słowackiej reżyserki Mariany Čengel-Solčanskiej Latający mnich i tajemnica da Vinci.