Podhale, jeden z najbogatszych kulturowo regionów Polski, nie doczekało się do tej pory swojego skansenu, czyli muzeum budownictwa ludowego. Znawcy problemu twierdzą niekiedy, że tworzenie tutaj parku etnograficznego nie jest potrzebne, bo pod Tatrami zachowało się wiele przykładów tradycyjnej architektury w swoim autentycznym otoczeniu i nie są to martwe zabytki, a żywe, nadal użytkowane budynki. Jedynym w swoim rodzaju „rezerwatem” podhalańskiego budownictwa jest znana na całym świecie wieś Chochołów, gdzie nadal, niemal w stanie nienaruszonym, przetrwały nie tylko same góralskie chaty, ale także w wielu wypadkach ich wyposażenie, a także samo rozplanowanie wsi. Wieś objęta ochroną konserwatorską liczy w sumie 103 zagrody, chałupy i budynki gospodarcze.
Domy, o charakterystycznych stromych dachach krytych gontem, stoją zwrócone szczytem do drogi tworząc ciasno zabudowaną ulicę. Budowane są na zrąb z potężnych, głównie jodłowych bali. Jedna z chochołowskich chat nazywana jest nawet „chałupą z jednej jedle”. Stoi ona przy bocznej uliczce niedaleko centrum wsi (nr 24). Podobno jej właściciel, Andrzej Kois, zbudował ją w połowie XIX wieku z pnia jednego, potężnego drzewa.
Skromne wnętrze złożone z sieni i izby to w XIX stuleciu typowe mieszkanie średniozamożnego gazdy na Podhalu. Bogatsi budowali chałupy z sienią pośrodku, oddzielającą kuchnię zwaną czarną izbą (nazwa pochodzi od osadzającej się sadzy, gdyż ogień palono na otwartym palenisku) od komory oraz izby paradnej zwanej białą. Takich tradycyjnych wnętrz zachowało się w Chochołowie sporo. Szereg z nich to dzisiaj izby regionalne, pracownie i galerie twórców ludowych, jak np. Galeria Malarstwa na Szkle Anieli Stanek (dom nr 199) czy Pracownia Rzeźbiarska Jana Ziędera (dom nr 28). Jasne, o kolorze naturalnego drewna, ściany domów nie są niczym konserwowane; jedynie dwa razy do roku pracowicie szorują je tutejsze gaździny.
Wieś powstała prawdopodobnie na początku XVI stulecia. Legenda wiąże jej nazwę z królem Stefanem Batorym (1533-1586). Podobno polujący w okolicy władca po udanych łowach wykrzyknął ”Ho, ho, ale łów, a echo poniosło: ”ho-ho-łów”. Inna wersja mówi, że pierwszych osadników nazywano chachał (chochoł); było to przezwisko nadawane wówczas Małorusinom.