pokaż na mapie pomniejsz mapę pełny ekran > <
rozszerz mapę >

Redyk wyrusza z Ludźmierza

Wiosenny redyk, czyli wyjście ze stadami owiec na okres letniego wypasu (od maja do końca września) na górskie hale i polany, był najważniejszym obrzędowo dniem w kalendarzu pasterskim. Od jego przebiegu zależał cały sezon wypasowy, zdrowie ludzi i zwierząt, mleczność owiec. Towarzyszyły mu liczne zabiegi magiczne. czytaj więcej

W latach 90. XX w., w podhalańskim sanktuarium Matki Bożej w Ludźmierzu, zapoczątkowane zostało Święto Bacowskie, oparte o dawne zwyczaje i obrzędy towarzyszące wiosennemu redykowi. Odbywa się ono w niedzielę najbliższą uroczystości św. Wojciecha (23 kwietnia) – głównego patrona pasterzy w Karpatach Zachodnich. Tego dnia do ludźmierskiej świątyni przychodzą bacowie, juhasi i właściciele owiec z rodzinami. Sprzed Domu Związku Podhalan wyrusza do kościoła procesja. Po drodze mężczyźni nabierają do cebrów wodę z ludźmierskiego źródełka, uważaną za cudowną. Podczas mszy świętej kapłan święci ją wraz ze smolnymi szczapami drewna, tzw. sajtami, zabieranymi potem na halę, by nimi zapalić watrę w szałasie. Święci się też owcze wędzone sery – oscypki – symbol pasterskiego życia i trudu. Po nabożeństwie właściciele owiec, bacowie i juhasi obchodzą na kolanach ołtarz z cudowną figurą Matki Bożej Ludźmierskiej. Następnie wszyscy spotykają się przed kościołem, gdzie w zagrodzeniu pasie się niewielkie stadko owiec. Kapłan kropi je święconą wodą. Pasterze zabierają do domów święconą wodę, sajty i oscypki; wędrują one potem z nimi na wypas, by chronić stada i ludzi od złego. W przeszłości święcenie wyruszających na halę stad i niezbędnych w gospodarstwie pasterskim akcesoriów (używanych podczas zabiegów magicznych związanych z wypasem) odbywało się w dniu św. Wojciecha.

Datę redyku ustalał baca w porozumieniu z juhasami. Dzień wyruszenia w góry nie był obojętny. Musiał to być dobry dzień, przynoszący szczęście. Za najlepszy uważano taki, w którym ubiegłego roku przypadała wigilia Bożego Narodzenia. W Beskidzie Wyspowym i w Gorcach był to także czwartek i sobota, a w rejonie Babiej Góry sobota jako dzień poświęcony Matce Bożej. Na Podhalu za najlepszą do wyruszenia w góry uważano z kolei środę. Redyku prawie nigdy nie ustalano na piątek ani na żaden dzień świąteczny. Unikano też wyruszania w góry w Dni Krzyżowe (data ruchoma).

Na kilka dni przed ustaloną datą redyku baca powiadamiał juhasów, kiedy odbędzie się tzw. mieszanie owiec, oni zaś tę informację przekazywali ich właścicielom. Gospodarze w oznaczonym dniu przypędzali owce do zagrody bacy, gdzie była już dla nich przygotowana zagroda – koszar. Każdy gospodarz znaczył uprzednio swoje zwierzęta nacięciem lub kolczykiem zapinanym na uchu, znakiem wypalanym na skórze, malowanym farbą itp., żeby było wiadomo, czyją są własnością. Ważną czynnością było też liczenie stada. Juhas przepędzał owce po jednej sztuce do przygotowanego zagrodzenia, licząc ilość zwierząt na paciorkach różańca. Każdą odliczoną w ten sposób dziesiątkę baca zaznaczał karbem wyciętym na specjalnym patyku. Po zgromadzeniu owiec koło chałupy bacy, ich właściciele i juhasi byli goszczeni przez niego całą noc. Rano baca z juhasami obchodził trzykrotnie zagrodę z owcami, okadzając zwierzęta, pasterzy i cały zabierany ze sobą na halę dobytek ziołami święconymi w dniu Matki Bożej Zielnej (Wniebowzięcie Matki Bożej - 15 sierpnia), a za pomocą kropidła z gałązek świerka lub jodły kropił wszystko wodą święconą w dniu Trzech Króli (6 stycznia). W czasie tych zabiegów obecni odmawiali w skupieniu „Ojcze Nasz”. Baca kropił też i okadzał juhasów i honielników, aby trzymali się razem, żyli w zgodzie, byli zdrowi i bezpieczni. Przy wyjściu należało położyć na ziemi ciupagi połączone łańcuchem, przez które owce musiały przejść. Zabieg taki miał spowodować, że potem na pastwisku nie rozbiegały się ze stada. Wreszcie baca kreślił w powietrzu nad drogą znak krzyża i redyk ruszał. Pierwszy szedł baca, za nim stado, po bokach juhasi, honielnicy i psy, z tyłu jechał wóz z pasterskim dobytkiem. Czasem idących poza wieś odprowadzali gospodarze. Wędrówka ta odbywała się z powagą, w skupieniu. W czasie pochodu pasterzy obowiązywał szereg zakazów, których przestrzeganie miało zapewnić dobry sezon wypasowy. Tak np. juhasom nie wolno było podpierać się ciupagami, aby owce nie łamały nóg, a baca na mijanych rozstajach kreślił na ziemi ciupagą krzyż, żeby złe moce nie miały przystępu do idących.

W przeszłości wędrówka z owcami na hale i powrót do wsi odbywały się etapami. Wiosną w miarę cofania się zimy w góry, a jesienią w miarę jej „schodzenia” ze szczytów w doliny, stada pasiono na niżej położonych polanach tzw. spodkach.

Komentarze
Musisz być zalogowany. Jeśli nie masz jeszcze konta zarejestruj się!