Wigilia na Szaryszu zaczynała się od opłatka z czosnkiem i miodem, którym gospodyni robiła wszystkim obecnym przy stole znak krzyżyka na czole. Najpierw na stole pojawiał się kapuśniak (tzw. juszka), następnie domowe kluski z makiem bądź pierogi, a na końcu karp. Posiłek spożywano przy świeczce z wieńca adwentowego.
Pamięć i życzenia dostatku
Pod obrusem nie mogło zabraknąć pieniążka, aby domownicy byli bogaci, a pod stołem kładziono łańcuch, aby rodzina zawsze i wszędzie trzymała się razem. Przy stole należało zostawić jedno wolne miejsce na pamiątkę tych, którzy odeszli. Aby zwierzęta w gospodarstwie przez cały rok cieszyły się zdrowiem i dobrze służyły ludziom, odkładano dla nich kęs z każdego dania.
Po kolacji i rozpakowaniu prezentów do drzwi pukali z jasełkami kolędnicy ze strasznym Kubą, którzy przynosili rodzinie radosną nowinę o narodzeniu Jezusa. Wspólnie śpiewano najbardziej znaną w regionie kolędę A kedz jasna hvizda. Tuż przed północą ludzie zbierali się przed domami, życzyli sobie wesołych świąt i wspólnie udawali się na pasterkę do miejscowego kościoła.
Rusińskie Boże Narodzenie dopiero na Trzech Króli
Czy wiedzą Państwo, że niektórzy mieszkańcy wschodniej Słowacji zasiadają do wigilijnej wieczerzy dopiero 6 stycznia, kiedy w reszcie kraju obchodzi się święto Trzech Króli? Właśnie wtedy bowiem rusińscy prawosławni świętują Roždestvo Christovoj, czyli narodzenie Chrystusa. Wynika to z różnicy czasu między kalendarzem juliańskim stosowanym przez wiernych obrządku wschodniego a powszechnie obowiązującym kalendarzem gregoriańskim. Dlatego także Nowy Rok Rusini świętują później.