Kostka Napierski: trybun ludowy czy zdrajca i bandyta?

Skazany na wbicie na pal po latach budził fascynację pisarzy. czytaj więcej

Skazany na wbicie na pal po latach budził fascynację pisarzy. Jego enigmatyczna postać stała się bohaterem wielu powieści i poematów. Fortelem zdobył zamek czorsztyński i bronił się zaciekle przez wiele dni.Nie było w historii Pienin postaci budzącej tak liczne kontrowersje jak postać Aleksandra Lwa ze Sztemberku Kostki - Napierskiego. Jeszcze w początkach XIX w. nikt specjalnie nie interesował się rokoszaninem z czasów Powstania Chmielnickiego. Aż tu po niespełna stu latach, za sprawą opracowań historycznych, postać Kostki jęła intrygować poetów i prozaików. Chciano w nim widzieć prototyp Janosika, ludowego trybuna, rewolucjonistę i romantyka. Jeszcze w latach 50. ubiegłego wieku wypisywano na jego cześć peany - do czasu, kiedy historycy nie obnażyli jednoznacznie jego zdrady wobec polskiego króla. Sam Kostka zeznał na procesie, że jest nieślubnym synem króla Władysława IV.

W czasach ogromnych niepokojów na wschodzie Rzeczpospolitej Napierski szykował na Podhalu bunt, który miał rozszerzyć wszczęte na Ukrainie powstanie. Miejscem zbornym uczynił zamek czorsztyński. Słabo chroniona twierdza królewska została zajęta podstępem. Stąd Napierski posyłał odezwy, tu zamierzał zgromadzić okolicznych górali. Liczył też na pomoc księcia siedmiogrodzkiego. Pierwszy oddział królewski został odparty, a dumny Napierski skreślił poemat o swym zwycięstwie. Dopiero większe siły ściągnięte z Krakowa zmusiły obrońców do poddania zamku. Kostka, skazany na śmierć, został nabity na pal na krakowskich Krzemionkach.

Poczet jego literackich apologetów jest naprawdę pokaźny: od historyka Szczęsnego Morawskiego, który rozbudził zainteresowanie postacią Kostki, przez Jana Kasprowicza, Władysława Orkana, Kazimierza Przerwę-Tetmajera, Jana Wiktora, Jalu Kurka, Józefa Hena i Stanisława Nędzę-Kubińca, by wymienić tych najbardziej znanych. Napierskiemu poświęcono też, zapomniany już dzisiaj, film fabularny Podhale w ogniu.

Komentarze
Musisz być zalogowany. Jeśli nie masz jeszcze konta zarejestruj się!